Projekt: ”W OGNIU WOJNY” jest skierowany do kobiet i dzieci na Bliskim Wschodzie, oraz wszędzie tam, gdzie pozostają oni w bezpośrednim zagrożeniu działań wojennych czy terrorystycznych, lub stają się bezwolnymi ich uczestnikami.
Bliski Wschód
Obszar ten jest najbardziej zdominowaną przez terroryzm częścią świata. Współpracujemy z placówką charytatywną w Sderot – 20 tysięcznym mieście, położonym 2 km od Strefy Gazy. Mieszkańcy walczą o przetrwanie z powodu zniszczeń jakie powoduje tysiące rakiet. Wolontariusze tam pracujący wstają wcześnie rano, aby przygotować setki kanapek dla dzieci z siedmiu lokalnych szkół. Dzieci, które najczęściej nie mają nic do jedzenia pochodzą głównie z rodzin imigranckich z Etiopii, Białorusi i Ukrainy. Często są wychowywane przez samotne matki. Zajmujemy się tam również odwiedzaniem chorych w szpitalach - rannych lub z zespołem stresu pourazowego PTSD.
Sderot to miasto z 20 tysiącami mieszkańców. Jest ono położone w południowo – zachodnim Izraelu, ok.2 km. od Strefy Gazy, a w najbliższym punkcie 830m. Alarmy ‘Tzewa Adom’ czyli ‘Czerwone światło’ uruchamiane w momencie wystrzelenia rakiety z Gazy na miasto, słychać tam kilka razy w miesiącu, a czasami kilka razy w tygodniu.
Michael, menadżer placówki, opowiada o nocach, które spędzili w schronach, kiedy to jednej nocy potrafiło spaść 40 rakiet. Na początku dochodziło do ogromnych tragedii, ginęły dzieci i dorośli, ale miasto nie poddało się. Dziś "na każdym kroku" znaleźć można schrony. Każdy przystanek autobusowy w mieście to schron, w każdym bloku mieszkalnym są specjalne pomieszczenia spełniające taką funkcję, niektóre zabawki na placach zabaw dla dzieci są schronami, jak na przykład wielka, kolorowa gąsienica na jednym z nich. Od dziesięciu lat nikt nie zginął w Sderot dzięki najwyższej ostrożności i ochronie służb mundurowych.
Sderot jest szczególnym miejscem w całym Izraelu pod względem specyfiki jej ludności. Zaistniała sytuacja zgromadziła w tym miejscu najuboższą ludność żydowską, jednocześnie będącą społeczeństwem najbardziej zagrożonym. Kiedy Żydzi chcieli wrócić do Izraela, a nie posiadali majątku, ani żadnych zasobów finansowych, przyjeżdżali właśnie do Sderot, gdzie zawsze były i są do dzisiaj najtańsze mieszkania. I tak wyemigrowali tu Żydzi głównie z Afryki, w tym z Etiopii, oraz z byłego bloku radzieckiego: Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Kazachstanu i innych. Dlaczego najtańsze mieszkania – nie trudno się domyślić. Gdyby nie one – kto chciałby mieszkać w Sderot? Jedna z polskich gazet podała, że stało się ono najbardziej zbombardowanym miastem na świecie w ostatnich 15 latach. W Sderot mieszkają także Arabowie izraelscy, Beduini oraz rodziny arabskie które uciekły z Gazy w wyniku ucisku Hamasu na tamtejszej ludności. Wszyscy Ci ludzie, paradoksalnie, znaleźli schronienie w tym małym miasteczku żydowskim.
Więcej o sytuacji na granicy ze Strefą Gazy
Razem z Yeshi - dyrektorem Hands of Mercy - wybrałam się na granicę ze Strefą Gazy, aby uwiecznić w obiektywie kilka ciekawych miejsc. Horyzonty z Gazą, a przy obrocie 90 stopni z tego samego miejsca - horyzonty ze Sderot, bunkier wojskowy, tunel wykopany przez Arabów w celu ataków terrorystycznych, park upamiętniający ofiary nieustannej wojny i kibuc/wioska, która znajduje się pomiędzy Gazą a Sderot.
W lutym 2016 roku, byliśmy świadkami odkrycia przez służby policyjne kolejnego tunelu terrorystycznego, w związku z czym nadaliśmy tą informację:"Prosimy - podajcie tę wiadomość dalej! Dzisiaj w nocy, na skraju miasta, na zadrzewionym terenie, znaleziono kolejny tunel wykończony i przygotowany do ataku terrorystycznego. Tunel ten zmieściłby kilkudziesięciu a nawet kilkuset terrorystów, którzy byliby zdolni wymordować lub porwać setki ludzi w mieście, zanim ktokolwiek by się zorientował. Około 10.000 bojowników w Gazie jest przygotowanych tylko do tego, aby spod ziemi zaatakować Sderot i inne izraelskie miasta. Są oni ubierani w mundury izraelskie i zaopatrzeni w broń dokładnie taką samą, jaką mają Izraelczycy, co daje im sporą przewagę nad cywilami, którzy w pierwszym momencie nie mogliby rozpoznać, czy są to służby izraelskie, czy terroryści. Wyjście z tego tunelu jest zlokalizowane w pobliżu izraelskich szkół ale ukryte w lesie, co wskazuje na dobre rozeznanie w terenie- co dalej oznacza, że w Izraelu są Arabowie – obywatele Izraela, kolaborujący z Hamasem. Kolejny odkryty tunel wskazuje na to, że pomimo ataków na Izraelczyków, w całym Izraelu oraz zagrożenia od północy, to okolice Strefy Gazy są teraz najbardziej niebezpiecznym miejscem w Izraelu. Prosimy również, bądźcie naszymi Ambasadorami wszędzie gdzie jesteście. Dziękujemy."
Opowieść młodej dziewczyny o codziennym życiu pod ostrzałem rakiet z Gazy. Mieszka ona w izraelskim kibuc Nir Am, który został przetłumaczony w filmie jako miasto, w rzeczywistości jest to wioska pomiędzy Sderot a Strefą Gazy. Za każdym razem kiedy wjeżdżam samochodem do miasta, przejeżdżam obok Nir Am i myślę o tych dzielnych mieszkańcach kibucu, w szczególności kobietach i dzieciach. Zapraszam Cię do posłuchania, napisy w j.polskim.
Izrael zatrzymał transport zabawek, 4000 lalek zadeklarowanych jako odzież- w kontenerze ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich do Autonomii Palestyńskiej. Lalki te są postaciami terrorystów z kamieniami w ręku oraz chustami terrorystycznymi -"kefijami", a także szalami z rysunkiem "Złotej Kopuły" i napisami: "Jerozolima jest nasza - idziemy do ciebie". Takie lalki mają na celu wychowywanie w nienawiści dzieci już od najmłodszych lat, czego efektem są ataki terrorystyczne dokonywane przez dzieci, z powodu których giną. Tak naprawdę tego rodzaju edukacja jest wymierzona w życie tych dzieci, lecz świat wciąż tego nie widzi i nikt nie protestuje.
Tak wyglądają sklepy w Gazie prezentujące modną odzież dla terrorystów. Nie przypomina to bynajmniej widoku "biednej zrujnowanej Gazy", który próbuje się lansować w Europie i na świecie. Zdjęcie to nie oznacza też dobrobytu Gazy. Jak w każdym skorumpowanym systemie im bliżej władzy tym większa zamożność, a w rzeczywistości większość mieszkańców cierpi na wiele braków, w tym materiałów budowlanych, których nie mogą do dziś otrzymać od administracji miasta mimo, że były w tym celu przeznaczone. Pisałam już wcześniej o rozmowach Gazańczyków z dziennikarzami w których odkrywali swój ból i rozczarowanie.
Mahmud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej przyznał po raz pierwszy otwarcie, że: "Nie ma watpliwości, że daash (IS) znajduje się i działa w Strefie Gazy i kto temu zaprzecza boi się prawdy". Na zdjęciu: z mieszkanką Gazy, która przyszła po pomoc do Hands of Mercy, gdyż uciekła z Gazy i znalazła schronienie wśród osadników żydowskich, w Sderot.
W Izraelu młode dziewczęta giną za swój kraj. Najmłodsze mają po 18 lat - taki jest wiek rozpoczęcia służby wojskowej. Giną również w innych służbach mundurowych - granicznych czy policyjnych. Hadar Cohen – izraelska policjantka została zamordowana kilka dni temu. Miała tylko 19 lat. Atak przeprowadzili trzej palestyńscy terroryści uzbrojeni w pistolety automatyczne, noże i bomby. Dzięki szybkiemu działaniu zatrzymała i udaremniła zaplanowany na dużą skalę zamach w Jerozolimie, przez co uratowała życie tysięcy ludzi. Na zdjęciu Hadar z rodzicami kilka tygodni przed śmiercią.
Muzeum wojskowe w Sderot?
No właśnie. To nie są zdjęcia z Muzeum Wojska Polskiego, ani nawet z muzeum w Sderot. To po prostu zwykły posterunek policji w mieście. To nie są "zabytki" z okresu poprzednich pokoleń to "jeszcze ciepłe", posprzątane z ulic miasta odłamki rakiet, którymi strzela się gdzie popadnie - do tych dzieci poniżej również. To nie są sporadyczne incydenty, to regularna wojna ale nie wypowiedziana państwu, a wypowiedziana jego obywatelom - tym dużym i tym małym, bo strzela się do każdego i bez zapowiedzi - i niezależnie od tego czy właśnie ogłoszono zawieszenie broni. A nie strzela się tylko wtedy kiedy już nie ma czym. W ciągu 14 lat kilka razy w tygodniu, a czasami kilka razy na dzień. Obecnie - względny spokój. Pytanie - co dalej? Dużo zależy od poziomu świadomości społeczeństw na świecie, w czym TV nie pomaga. Większość osób czyta o tym po raz pierwszy na naszej stronie.
Noworodki na linii frontu
Wysoki poziom stresu z powodu ataków rakietowych w południowym Izraelu, zwłaszcza w Sderot, jest przyczyną odchyleń od norm u noworodków obserwowanych przez naukowców z Uniwersytetu Ben Guriona, Szpitala Barzilai oraz Gertner Institute for Epidemiology and Health Policy Research. Celem tego badania była ocena związku między narażeniem na stres ciężarnej pod wpływem antyrakietowych alarmów ostrzegawczych a ryzykiem poronień samoistnych.Do porównań został wybrany Szpital Barzilai w Kiryat Gat. Badania przeprowadzono w latach 2001 i 2008, w czasie największego ostrzału rakietowego Sderot z Gazy, a miasto Kiryat Gat było poza zasięgiem rakiet. Naukowcy zauważyli różnicę w stosunku ilości urodzeń chłopców do dziewczynek. W Sderot wyniosła 49,5 procent chłopców na 50,5 procent dziewczynek, a w populacji ogólnej: 51 chłopców na każde 49 dziewczynek. Badanie wykazało również różnice wagi urodzeniowej, gdzie w Sderot był jej zdecydowany spadek, a także więcej przedwczesnych porodów i przypadków małogłowia lub małego obwodu głowy. Dziewczynki urodzone w Sderot miały 44 procent większej szansy na wagę poniżej 2,5 kg i 50 procent szansy na urodzenie przed trzydziestym siódmym tygodniem ciąży. Ryzyko małogłowia było niemal dwukrotnie wyższe dla dziewczynek, a u chłopców 20-27 procent większe.
"Narażenie matki na stres związany z atakami rakietowymi staje się czynnikiem ryzyka niskiej masy urodzeniowej, przedwczesnego porodu i małogłowia przede wszystkim wśród płodów płci żeńskiej" , zauważyła dr Tamar Weinstock z Uniwersytetu Ben Gurion. Różnica w stosunku ilości urodzeń chłopców do dziewczynek stała się dla naukowców trudniejsza do wyjaśnienia. Autorzy badań teoretyzowali, że może to mieć związek z różnymi reakcjami łożyska. "Żeńskie płody są na ogół bardziej odporne na stres" , mówi Eyal Anteby, szef Oddziału Ginekologii i Położnictwa w Szpitalu Barzilai. Zasugerowano, że więcej ciąż z męskimi płodami prawdopodobnie mogłoby zakończyć się większą ilością poronień.
Co mówią sami mieszkańcy Gazy?
Artykuł z dnia 11.08.15' napisany przez głównego analityka i komentatora palestyńskiego. Poniżej wymienione są materiały budowlane, które do 6 lipca zostały dostarczone Strefie Gazy do odbudowy zniszczeń po ostatniej wojnie:
Liczby te pokazują, że zarząd w Gazie mógłby koordynować w sumie 142,280 ton cementu na odbudowę miasta, jednak jak się okazało- dostawy te poszły do dealerów, którzy działają pod wpływem Hamasu. Mieszkańcy Gazy zaczynają się zastanawiać, co Hamas zamierza zrobić z tą ogromną ilością cementu. Spekuluje się, że nikt nie może odebrać nawet worka cementu, ponieważ jest to dopuszczalne tylko do budowy bunkrów i tuneli ataku. W Strefie Gazy, nie jest tajemnicą, że Hamas przygotowuje się do kolejnej konfrontacji z Izraelem, więc cement jest potrzebny w sytuacji kiedy przewiduje się więcej poświęcenia, więcej zniszczenia i więcej zgonów.
Oto wypowiedzi rozżalonych Palestyńczyków:
"Hamas zabrał nas na wojnę, a my powiedzieliśmy OK. Grożono nam, że będziemy traktowani jako kolaboranci jeśli będziemy opuszczać nasze domy, więc nie zrobiliśmy tego i nasze domy zostały zniszczone nad naszymi głowami. Tylko dzięki łasce Bożej nie zginęliśmy, ale nie zostało nam nic ponad to. Moglibyśmy zakupić bardzo drogie materiały budowlane na czarnym rynku, podczas gdy członkowie Hamasu cieszą się wygodnym życiem i odbudowują swoje domy. Marzy mi się rząd, który może zapewnić lepsze życie dla mnie i moich synów". Inny zapytany człowiek powiedział: "Jesteśmy dumni, że Hamas dał nam ochronę podczas wojny, ale ochrona ta przyniosła bardzo wysoką cenę: zniszczenie naszych domów. Dziś, rząd ma wygodne życie, a my cierpimy i nikt nie troszczy się o nas. Wciąż czekamy na spełnienie obietnicy Autonomii Palestyńskiej i Hamasu, ale coraz bardziej staje się jasne, że wszystko to było kłamstwo. Więc czekamy tylko na łaskę Boga ", po czym rozpłakał się opowiadając o swojej tęsknocie za synem i domem. Inny mieszkaniec Gazy powiedział: "jestem na łasce rządu hipokryzji (mówi "palestyńskiego rządu jedności"). Aby zbudować mój zniszczony dom znowu, powinienem pożyczyć pieniądze, ponieważ mamy bardzo mało pieniędzy od rządu. Niestety, nie mogę znaleźć nikogo, kto pożyczy mi pieniądze."
Mieszkańcy Gazy są również zaniepokojeni problemami finansowymi UNRWA. Zastanawiają się, czy agencja będzie zmuszona odwołać jeden rok akademicki w swoich szkołach. Innym obywatel skarżył się na niepowodzenie UNRWA do rozstrzygnięcia zniszczeń wojennych: Jeśli ktoś odwiedza Gazę i chce zobaczyć prawdziwe oblicze korupcji, znajdzie je w rządzie. Niestety, nadal UNRWA nie komentuje tej sprawy i nie konfrontuje się z wypowiedziami. Wynika z tego, że mieszkańcy Gazy nie ufają już nikomu, kto obiecuje rozwiązanie problemów pasa wybrzeża, w szczególności w zakresie odbudowy i energii elektrycznej. Zdanie, które słyszy się najczęściej wśród mieszkańców Gazy, to: "Chcielibyśmy, aby cywilna administracja izraelska wróciła".
źródło: israel heute
Kilka żydowskich rodzin, które były deportowane z Gush Katif w roku 2005, przeprowadza się z północy kraju do Jerozolimy szukając stałych mieszkań. Rodziny te mieszkają w tymczasowych pomieszczeniach w Kibucu Neve Yam kolo Atlit. 10 lat po ewakuowaniu Gush Katif, ciągle jeszcze nie zapewniono tym ludziom wsparcia dot. mieszkań i pracy, które stracili razem z oddaniem Gush Katif. Gusz Katif ( hebrajski : גוש קטיף ) składało się z 21 osiedli izraelskich na południu Strefy Gazy . W sierpniu 2005 roku, armia izraelska przeprowadziła akcję deportacji i siłą usunęła 8600 mieszkańców Gusz Katif ze swoich domów. Rozebrano ich osiedla w ramach jednostronnego wycofania się Izraela ze Strefy Gazy. Żydzi żyli w Gazie od czasów biblijnych. W średniowieczu mieszkał tu słynny rabin Israel Najara, autor Kah Ribon Olam, popularnej piosenki o szabacie. Zanim deportowano mieszkańców- byli oni prześladowani, a wielu zginęło. 20 listopada 2000r szkolny autobus został zbombardowany, kilkoro dzieci zginęło, inne zostały okaleczone. Troje dzieci z rodziny Cohen straciło nogi w jednym z ataków. Ataki te powtarzały się nieustannie.
Konsultanci ekonomiczni szacują koszty zamknięcia całego sektora rolnego w Gazie na 450,000 dolarów dziennie utraconych dochodów. Arabscy mieszkańcy Gazy nie zagospodarowali ani obiektów budowlanych ani rolniczych dla swojego dalszego rozwoju regionu. Jak się okazało osiedla Gush Katif wraz z ruinami po synagogach zostały wykorzystane jako obiekty bojówek terrorystycznych, czyli składy amunicji, rakiet i wyrzutni. Synagogi zostały włączone do Światowego Dziedzictwa UNESCO, jednak Palestyńczycy je podpalili.
"Adopcja Serca" to program pomocy rodzinom ze Sderot- miasteczka w południowo- zachodnim Izraelu, położonego 2 km od Gazy.
Polskie rodziny przekazują wsparcie finansowe i nawiązują kontakt z rodzinami izraelskimi chronicznie narażonymi na ataki terrorystyczne.
Wszystkich zainteresowanych przystąpieniem do naszego programu prosimy o kontakt mailowy. Na nadesłany adres odsyłamy bazę rodzin i dzieci objętych programem, które oczekują na swojego Opiekuna Adopcyjnego. Może któreś z dzieci czeka właśnie na Ciebie.
Zwracamy się również z prośbą o wsparcie projektu do firm, które mogłyby objąć sponsoringiem przyjazd podopiecznych "Adopcji Serca" do Polski. Byłby to niezapomniany czas spotkań polskich rodzin - Opiekunów Adopcyjnych z ich podopiecznymi dziećmi.
Historia Aliny Alina ma pięcioro dzieci: Gabriel (2), Shai (4), Yuval (8), Anita (10), Nikol (11). Alina pochodzi z Białorusi. Jej pierwszy mąż o...
Marina, mama Aviego, Eitan, Mileny i Hadar wyemigrowała z Mołdawii w 1992r z powodu silnego antysemityzmu.
Zapraszamy na wyjazd wolontaryjny do Sderot MIASTA SCHRONÓW położonego 2 km od Strefy Gazy.
Wyjazd inny niż wszystkie!
Poznasz bezpośrednie życie mieszkańców Izraela: żydowskich emigrantów z Etiopii, Nigerii, Uzbekistanu, Kazachstanu, Białorusi i Ukrainy, izraelskich Arabów oraz Beduinów. Poznasz mieszkańców małego miasteczka Sderot, ich kulturę i obyczaje, usłyszysz ich prawdziwe historie życia w bezpośrednich z nimi rozmowach. W weekendy zwiedzisz turystyczne miejsca Izraela i najważniejsze - przywieziesz ze sobą wsparcie i nadzieję tam gdzie jej potrzebują!
Pomagamy!
Wolontariusze przygotowują kanapki dla dzieci z siedmiu lokalnych szkół. Dzieci które najczęściej nie mają nic do jedzenia pochodzą głównie z rodzin imigrantów z Etiopii, Białorusi i Ukrainy. Często są wychowywane przez samotne matki. Zajmują się również odwiedzaniem chorych w szpitalach - rannych lub z zespołem stresu pourazowego PTSD i innych cierpiących, oraz odwiedzaniem w domach dzieci i ich rodzin objętych programem "Adopcja Serca". Wiele radości sprawiają również odwiedziny Ocalałych z Shoa i to zarówno odwiedzającym jak i odwiedzanym. Wolontariusze wnoszą swoją obecnością wiele ciepła i powodują uśmiech na twarzach tych szczególnych, starszych ludzi.
Praca wolontaryjna jest wykonywana również w ogrodzie i przy drobnych remontach. Istnieje możliwość wyjazdu na wolontariat indywidualnie, we dwoje, lub w małej grupie. Bardzo chętnie podejmiemy też współpracę z wolontariuszami – reporterami, zarówno tymi z lekkim piórem jak i dobrze czującymi się za obiektywem kamery.
Minimalny czas pobytu na krótkoterminowym wolontariacie w Sderot wynosi 2 tygodnie.
Koszty noclegów ponosi placówka; koszty przelotów, komunikacji miejskiej i wyżywienia – wolontariusz.
Opowiada Agata Wiktoria Śmierzyńska, prezes fundacji.
Pomagamy przy współpracy z placówką charytatywną Hands of Mercy. Rozpoczęła ona działalność w Jerozolimie wiele lat temu, ale po oddaniu regionu południowego wybrzeża Arabom - dziś tzw. Strefa Gazy - miasto Sderot stało się najbardziej zagrożonym w Izraelu i Yeshi Reinhard, założyciel fundacji, postanowił zorganizować pomoc tam, gdzie najbardziej była potrzebna. W tym celu wynajął niewielki ośrodek w centrum dwudziestotysięcznego miasta.
Kiedy pierwszy raz przyjechałam na placówkę, moim oczom ukazał się biały namiot tuż przy ulicy Herzel, który w dni powszednie pełni rolę magazynu z odzieżą, a w dni świąteczne – „muszli” koncertowej. Weszłam furtką pod namiot i dalej w kierunku małych budynków pełniących funkcję biura i noclegów dla wolontariuszy. Tuż przy wejściu do biura stał duży okrągły stół do którego – jak się później dowiedziałam - każdego powszedniego dnia o godz. 9:30 są zaproszeni wszyscy wolontariusze, pracownicy i mieszkańcy miasta aby wspólnie się modlić i czytać Tanach (pisma Starego Testamentu). Każdy może się napić porannej kawy lub herbaty i cieszyć się wspólnym czasem. Przy tym stole zasiadają wspólnie chrześcijanie, Żydzi mesjańscy, ortodoksyjni i niereligijni, każdy może czuć się mile widziany. Za stołem jest budynek w którym wyrabia się biżuterię na sprzedaż, aby w ten sposób również generować środki. Przy wyrobie biżuterii pracuje Ora - zawsze uśmiechnięta i pełna ciepła ortodoksyjna Żydówka. Na tyłach placówki znajduje się niewielki ogródek z ziołami i warzywami oraz boksy dla zwierząt - obecnie kozy, króliki i kury... Dyrektor wprowadził zwierzęta na teren placówki, aby - jak mówi - "odstresowywać dzieci" w zabawie z nimi. A na dachu biura, oraz na dachu budynku wyrobu biżuterii są nadbudowane pokoje wolontariuszy z płóciennymi dachami- jak w namiocie. Rankiem w takich warunkach budzi słońce lub śpiew ptaków.
Każdego dnia po porannej kawie, Yeshi oraz menadżer placówki Michael Beener, ustalają z pracownikami oraz wolontariuszami plan zajęć lub go modyfikują w zależności od aktualnych potrzeb. A na placówce jest co robić. Każdego poranka przygotowywanie i rozwożenie kanapek dla dzieci do lokalnych szkół, następnie segregowanie i rozdawanie odzieży, paczek żywnościowych oraz pieluch dla dzieci, wydawanie cateringu o określonych dniach i porach, odwiedzanie chorych w szpitalach i podopiecznych rodzin w ich domach, praca w ogrodzie i przy wyrobie biżuterii, a także dla panów: prace remontowo – budowlane.
Poniżej, artykuł Awy Fijołek, naszej byłej wolontariuszki:
http://mercy-israel.blogspot.co.il/2015/12/introduction.html
Jak codzień przychodzi tu wiele osób z miasta aby wybrać dla siebie i dla bliskich odzież...są w różnym wieku...
Żartobliwie nazywamy to miejsce Yeshi's boutique :-)
Ciekawostka. Biuro nie tylko jest biurem, ale jest również schronem. Niewielkie, skromne i trochę schowane za składem odzieży.
To właśnie tu od ok. sześciu lat organizowana jest żywność oraz odzież dla wielu głodnych i ubogich rodzin, które pozostają bezrobotne.
Często są to rodziny które przybyły z jedną torbą ( albo bez) z takich krajów jak: Etiopia, Nigeria, Białoruś, Ukraina, Estonia, Uzbekistan.
Wiele jest również rodzin arabskich Beduinów. Jest też kilka rodzin muzułmańskich, które uciekły z Gazy przed uciskiem Hamasu.
Placówka pomaga wszystkim do kogo tylko może dotrzeć.
Wolontariusze pomagając pracują w składzie odzieży, żywności i w ogrodzie.
Organizowane są również zabawy, warsztaty oraz imprezy kulturalne dla dzieci i całych rodzin.
W 2019 roku pożegnaliśmy naszego wieloletniego przyjaciela i partnera Yeshi Reinhard'a, założyciela i dyrektora placówki humanitarnej Hands of Mercy. Jego serce przestało pracować, ale jego miłość do ludzi i Boga wciąż trwa. Tęsknimy, ale wierzymy, że nei rozstaliśmy się na zawsze. Do zobaczenia Yeshi. Oto jego historia.
Ye'shi wychowywał się w amerykańskiej wiosce, w rodzinie chrześcijańskiej. O swojej mamie mówi, że była uosobieniem dobroci, pełna poświęcenia dla innych. Młodość rozpoczął z bronią na ramieniu wchodząc w brutalny świat wojny w Wietnamie, stąpając na krawędzi życia i śmierci, doświadczając utraty bliskich przyjaciół, żołnierzy walczących ramię w ramię. Po wojnie studiował na uczelni filmowej wchodząc w świat filmów Hollywood i rozpoczął swoją karierę w "fabryce snów". Był to też czas rozkwitu ruchu hippisowskiego, którego styl życia przyjął.
Po dziesięciu latach doświadcza krytycznego momentu, który odmienił całkowicie bieg jego życia. Ye'shi mówi o spotkaniu z Bogiem i swojej decyzji podążania za Nim. Przyjmuje również w pełni tożsamość żydowską odziedziczoną po ojcu i powraca do domu - do Jerozolimy. W Jerozolimie Ye'shi zakłada organizację Hands of Mercy, której celem jest wsparcie najsłabszych i najmniej dostosowanych do życia w Izraelu Żydów, a także żołnierzy. Pozyskuje miłość i sympatię nie tylko żydowskich społeczności ale wielu Arabów którzy widzą w nim autentyczną troskę o każdego człowieka niezależnie od nacji i koloru skóry. Spacerując z Ye'shi po Jerozolimie, niezależnie od tego w jakiej dzielnicy jesteśmy - żydowskiej czy arabskiej - wielokrotnie słyszę przyjazne nawoływania jego imienia i głośne pozdrowienia. Ye'shi nigdy nie przechodzi obojętnie obok człowieka leżącego na ulicy, niemal nad każdym pochyla się, szukając możliwości pomocy. Kiedy Hamas przejął Gazę na podstawie obietnic "za pokój", ludność południowo -zachodniego Izraela znalazła się pod nieustanną opresją i atakami rakietowymi. Wówczas Ye'shi przeniósł swoją służbę ludziom, tam gdzie była ona najbardziej potrzebna. Założył placówkę charytatywną w Sderot - mieście położonym 2 km od Strefy Gazy. Wprowadził programy wsparcia w najuboższym i najbardziej zagrożonym regionie kraju.
Pamiętam jeden z alarmów w kwietniu, w zeszłym roku. Byliśmy w parku, w którym nie było schronu. Ye'shi zwołał cały rozproszony zespół i po prostu poinformował: "A teraz będziemy chwalić Boga". Nikt nie uciekał, nikt nie położył się na ziemi i nikt nie zakrył twarzy. Wznieśliśmy ręce i przy odgłosach alarmu Tzeva Adom, ogłaszaliśmy zwycięstwo Boga Abrahama Izaaka i Jakuba. Ten który pomagał Izraelowi w czasach proroków i królów - Ten ma moc jedynie zachować nas dzisiaj i dać zwycięstwo Izraelowi! Ye'shi idąc w ślad proroków prowadzi nad wyraz skromne życie. Śpi na rozkładanym łóżku w biurze organizacji, nie ma lampki nocnej ani garderoby. Większość roku podróżuje po całym świecie zapraszany do chrześcijańskich i żydowskich społeczności w Ameryce, Australii, Azji Wschodniej, Wysp Pacyfiku i Europie Zachodniej. Aby zachować kondycję - codziennie o 6,00 rano biega, bo jak mówi, jest tyle jeszcze do zrobienia... Życie Ye'shiego Reinhardt'a to przykład całkowitego oddania i służby Bogu i ludziom.
Ye'shi Reinhardt, założyciel i dyrektor organizacji Hands of Mercy.